poniedziałek, 1 grudnia 2014

Szokująca historia o tym jak kiedyś było lepiej...


W Warszawie kurierzy rowerowi to żadna nowość. Z kamienną twarzą siedzą pod kioskiem,opalają się na jeziorku a na plecach taszczą torbę, często ubłoconą. Bez kasku, bez hamulców, bez zębów. Jest to jedna wielka rodzina. Chociaż nie wszyscy. Są jeszcze korpokurierzy, którzy muszą nosić mundurki i
oto smutna historia jednego z nich...
       ...W tej robocie chodzi o czas. Za to ci płacą. Masz 38 sztuk, każda po złotówce i zostaje ci godzina. Wziąłeś? Wziąłeś! Wiatr, nie wiatr. Ty zapierdalasz. Dyspozytor uczy pokory, podobnie jak śnieg, oblodzone drogi i miejscy kierowcy, którzy nie zawsze żyją z kurierami w zgodzie.
Łamię przepisy ruchu drogowego, zajeżdżam drogę, zawracam, kombinuję, szukam wyjścia, czasami nawet spadam z mostu, żeby skrócić sobie czas przejazdu. Jeżeli w korku, który sprawnie wyprzedzam, ktoś nagle otworzy drzwi, mam w głowie kilka możliwości, gdzie odbić, zupełnie jak w filmie Premium Rush! Po pewnym czasie masz większe zaufanie do dwóch kółek niż do własnych nóg. Generalnie, trochę więcej razy mówię „uff, znów się udało” niż miało to miejsce, gdy pracowałem za biurkiem.Co ciekawego ostatnio wiozłem? Wczoraj miałem spalonego superaczka, torba pażyła mnie w plecy.
              Na początku, a zacząłem pracować w 2000 roku, zarabiałem około 6 koła, żyłem w luksusie. Eh, kiedyś to było lepiej... I Allecaty kiedyś były inne niż teraz. Człowiek leciał Tamką pod górę. Wjeżdża, a tam każą mu pić setę za stempel. Następny punkt na Polach Mokotowskich, to się tnie po tej wódzie na Pola, a tam – browar cały na hejnał. Dojeżdżałeś do mety kompletnie pijany.
Co tu powiesz, nawet Fundusz jest już inny, nie wypłacił odszkodowania, jak się poślizgnąłem pod kościołem...
 A poza tym zwiększyła się liczba firm kurierskich na rynku, ceny spadły. Sam nie dawałem rady, a nikt ze mną już nie chciał pracować, nawet Rysiek Rączka. Teraz noszę mundur i  już nie jeżdżę na Wolę za 50 zł, ale za 15. Wystarcza na życie, ale już nie żyje jak burżuj. Zazwyczaj wieczór kończy się na jednym piwie i głębokim śnie. Tak spędzam wolny czas. Siedzę, piję i czyszczę rower...


1 komentarz: